Na zewnętrznym lotnisku panował spory ruch.
Żołnierze ubrani w zielono czarne mundury z naszywkami Republiki uwijali się w pocie czoła. Po ostatniej burzy śnieżnej pas startowy został przysypany gruba warstwą śniegu.
Ponad tydzień czekano, aż pogoda poprawi się dostatecznie, na tyle by mógł wystartować śmigłowiec.
Lena stała na oczyszczonym pasie startowym czekając na Arię. Jej rzeczy już zostały zapakowane do helikoptera. Niebo było bezchmurne i jasne, ale wciąż panował przenikliwy ziąb.
Lena potarła ramiona. Mimo grubej wojskowej kurtki z grubym kożuchem wciąż było jej zimno.
Offline
Szczury oddała Angelic, która wręcz nie posiadała się z radości. Śnieżką od dłuższego czasu zajmował się w Rosji Dima, co cieszyło go znacznie mniej. A Azrael... cóż, radził sobie świetnie bez niej, omamił najwyraźniej kucharza, bo robił się coraz grubszy i grubszy. A ręka do głaskania się przyda. Założyła swoje futro z lisów, pasującą, futrzaną czapkę, oraz skórzane rękawiczki i czym prędzej udała się w stronę helikoptera, postukując obcasami.
Offline
Loki nie uważał za obowiązku formalnej odprawy wylatujących dziewcząt, ale mimo to przyszedł by wszystkiego dopilnować. Nie teleportował się, przechodząc przez całą bazę i zbierając należne saluty. Lubił to. Samodzielne dowodzenie armią miało też dobre strony. Ubrany był jak zwykle - cóż, mróz nie robił na nim specjalnego wrażenia, może tylko uważny obserwator mógłby dostrzec na jego ciele zarysy jotuńskich wzorków.
- Wszystko gotowe? - zapytał podchodząc do Arii i Leny.
Ostatnio edytowany przez Loki (2013-07-26 15:47:24)
Offline
Zasalutowała widząc podchodzącego do nich Lokiego.
Robotnicy i żołnierze pracujący na pasie również przystanęli na chwilę oddając honory, a potem wrócili do pracy.
- Postaram się załatwić to jak najszybciej. - Powiedziała Lena patrząc w oczy swojemu władcy. - Według listy którą od ciebie otrzymałam panie, trzy składniki możemy zdobyć z bazy wroga. Wątpię jednak, że oddadzą nam je po dobroci.
Spojrzała się na podbiegająca do niej i Arii Karafę.
- Witaj Karo, miło, że również przyszłaś nas pożegnać.
Offline
Skłoniła się Lokiemu, lecz nic nie powiedziała, zostawiając to Lenie. Zaraz zresztą zobaczyła biegnącą do nich Karę.
- Kiciu... - szepnęła niepewnie, gdy chwyciła ją za rękę, zaraz potem jednak, mocno przytuliła - Wpadnę. Gdy tylko Lena mi pozwoli. Nie martw się, wrócę - czule pogłaskała ją po głowie i lekko pocałowała - obiecaj mi... że będziesz niegrzeczną dziewczynką - uśmiechnęła się szelmowsko - i... dziękuję za prezent. Ja nie mam nic dla ciebie...
Offline
Spojrzenie Lokiego było karcące, ale jego ton zabrzmiał łagodnie.
- Nie ma sprawy, Karo. Leno, gdyby doszło do problemów z zdobyciem składników, nie wahaj się wezwać wsparcia. Jeśli zajdzie taka konieczność, pojawię się osobiście.
Offline
- Bez obaw Panie, poradzę sobie. - Powiedziała poważnie. - Mam już pewien plan jak się za to zabrać. Jeżeli wszystko pójdzie po mojej myśli, nawet nie spostrzegą się, ze coś im zniknęło.
Offline
- Poradzimy - mówi stanowczo, patrząc na Lenę - bo chyba nie zabierasz mnie tam dla ozdoby?
Offline
- Tak, Ariu. Poradzimy. - Spojrzała na nią i skinęła głową.
Offline
- Pokładam w was naprawdę dużą nadzieje - Loku uśmiechnął się lekko.
Nie miały pojęcia, jak dużą. Jeśli teraz nie stworzą mikstury, to cała czasoprzestrzeń to odczuje. A najwyraźniej odczuje to on sam. Nigdy jeszcze nie ryzykował aż tak bardzo.
- Dopilnujcie by Thor wyruszył najpóźniej dzień po waszym przyjeździe.
Offline
- Dobrze, przekaże, że go oczekujesz Panie. - Lena skinęła głową.
W tym samym czasie podbiegł do niej jeden z wojskowych.
- Melduje, że dostaliśmy zgodę na start. - Obwieścił salutując.
Tak więc to już. Lena ukłoniła się Lokiemu, a potem wsiadła do wojskowego śmigłowca.
Offline
- Czy to znaczy, że mnie odwiedzisz? Tylko wiesz... dyskretnie - cmoknęła Karę w policzek i ukłoniwszy się Lokiemy, pobiegła za Lenką.
Offline
Loki w milczeniu obserwował start helikoptera. Twarz miał poważną. Wierzył w zdolności Leny i Arii, ale nadal zdawał sobie sprawę z powagi misji jaką otrzymały.
Offline
Administrator
Helikopter wystartował.
[Nie chce mi się opisywać lotku ]
Po trzech godzinach lotu dotarli do przenośnej jednostki Shiled. Helikarier tym razem zmienił się w statek pływając w okolicy cieśniny Beringa. Fyury chciał jak najbliżej zbliżyć się do bazy Republiki jednak Loki skutecznie zabezpieczył teren w okolicy kilkunastu kilometrów. Nick byl wściekły. Moc boga Kłamstw rosła, a on nie potrafił nic z tym zrobić.
Helikopter bez najmniejszych przeszkód wylądował na specjalnym lądowisku na statku. Nick Fyury już czekał na gości.
Offline
Lena wysiadła ze śmigłowca jako pierwsza i podała rękę Arii.
Na pasie startowym helikariera panował niemały ruch. Mimo jednak tego rozgardiaszu nie dało się nie zauważyć szefa całej tej organizacji, Nicka Fury oraz towarzyszącego mu Tonego Starka.
- Witam Panie Fury. - Lena wystąpiła do przodu i podała mężczyźnie rękę.
Offline