Avenger
- Byłoby miło - stwierdził nieco nieprzytomnie, opierając się na nim - a co do paprotki pewnie masz racje... Chociaż kwiatek tańczący na rurze wyglądałby dość dziwnie - zachichotał na samą myśl o tym.
Ostatnio edytowany przez Tony Stark (2013-04-07 11:00:00)
Offline
- Eh, Tony - westchnął Loki, obejmując go mocniej i idąc z nim w stronę sali biesiadnej. - Mam nadzieje że chociaż było warto.
Offline
Avenger
- Mi tam się podobało - wzruszył ramionami i z niewiadomych nikomu powodów zaczął się śmiać jeszcze głośniej.
Ostatnio edytowany przez Tony Stark (2013-04-07 11:00:35)
Offline
- Twoje towarzystwo samo w sobie jest dla mnie dużą przyjemnością - uśmiechnął się szerzej. Ujął jej dłoń, oplatając swoimi palcami w delikatnym, choć stanowczym uścisku. Kontrolował temperaturę swojego ciała, jednak mimo to jego dotyk promieniował ciepłem. - Nie ma za co, piękna.
W momencie gdy wypowiadał te słowa, złoty ogień w jego oczach pojaśniał. Patrzył w nią, a płomienna aura wypłynęła z niego, stopniowo obejmując jego ciało, przechodząc ciepłem po ramieniu, na złączone dłonie, chowając w swym wnętrzu demonicę. Nagle sala balowa, całe towarzystwo zniknęło. Wokół płonął ogień. Wił się pod stopami, lizał ciała, wspinał po nich, by zamknąć nad głowami. Zdawał się jednocześnie zamykać w klatce swego gorąca, jak i rozciągać we wszystkie strony w nieskończoność. Powiało pustynnym powietrzem i wrażenie rozpadło się w tysiącach małych iskier. (z.t. --> [ZD] Komnata Sautara)
Offline
- Chodź, filantropie cholerny - westchnął Loki, prowadząc go i otwierając drzwi do sali bankietowej. - Solenizant wrócił! Toast za zdrowie solenizanta! - zawołał od wejścia, wolną ręką zgarniając z niesionej przez kelnera tacy dwa kieliszki szampana i jeden podając Tonemu.
Offline
Avenger
- Dzięki skarbie - posłał mu promienny uśmiech, odbierając kieliszek - naprawdę powinieneś zostać tym królem wszechświata, serio... Wiem, że to idiotyczne i chyba niezbyt poprawne politycznie, ale czasami, kiedy patrze na tych idiotów, którzy są w rządzie mam ochotę zapakować władze nad światem w ładne pudełeczko i dać ci na urodziny - Tony pewnie na trzeźwo zastanowiłby się co najmniej dwa razy zanim to wreszcie przyznał ale cóż... w tej chwili do trzeźwości było mu daleko jak na księżyc.
Offline
Nie planowała bawić się dobrze. Właściwie, wcale nie chciała się bawić. Ale to było trudno, na tak wspaniałym przyjęciu. Zwłaszcza, gdy w pewnym momencie, aż dwóch szeregowych naraz postanowiło poprosić ją do tańca. Oczywisty konflikt interesów, postanowiono rozwiązać za pomocą konkursu w piciu.
Oczywistym jest, że przegrany nie będzie w stanie tańczyć. Ba, nawet składać reklamacji. Co było dobrym rozwiązaniem, aczkolwiek istniało ryzyko, że wygrany też nie podoła. Jednak przyklaskiwała tym zawodom ochoczo, śmiejąc się w głos.
Offline
Leny przez większość czasu imprezy urodzinowej dla Tonego, nie było. Nadal nie lubiła go tak bardzo, by składać mu życzenia, już wystarczającym poświeceniem był fakt, że Loki poprosił ją o dokończenie tortu. Potem jednak, gdy wszyscy się bawili, ona poszła do centrum dowodzenia, sprawdzić czy nic interesującego na zewnątrz się nie dzieje. Kiedy wracała w drzwiach trafiła na spitego Starka, którego podtrzymywał Loki.
- Panie. Pozwól, że ci pomogę. - Powiedziała biorąc Tonego pod drugie ramie.
Offline