Kapelusznik zamyślił się, podrapał po brodzie i zamruczał po nosem - Taaak... Zdaje się, że coś miałem - zaczął szperać po swoich licznych kieszeniach kamizelki, w kapeluszu a w końcu znalazł, czego szukał w dzbanku herbaty. Wyciągnął zeń małe, metalowe pudełeczko i rzucił w stronę gąsiennicy. - Proszę, ale ostrzegam, że może być mocniejsze niż tytoń - zaśmiał się szaleńczo. Oj nie, to było coś zdecydowanie LEPSZEGO niż tytoń. Coś godnego Szalonego Kapelusznicka! Gąsiennicy na pewno się spodoba... Objął Alice.
- Spać bez ciebie nie mogłem! Nawet herbata nie smakowała tak samo jak wcześniej! - zapatrzył się jej w oczy, dolewając jej napoju jednak nie trafił do filiżanki i tylko rozlał go na obrus. Odstawił czajniczek i sięgnął dłonią, by pogłaskać Kotkę, jednak dotknął tylko powietrza. Wzdrygnął się i spojrzał z wyrzutem na zawieszony w powietrzu (i to do góry nogami) uśmiech. - Psotna istota!
[Wybacz Lif! D:]
Ostatnio edytowany przez Sautar (2013-04-04 15:09:28)
Offline
- Shit! - krzyknęła gąsienica uskakując przed dobre dziesięć razy większym od niej pudełkiem, przez co zeskoczyła z dłoni Alicji z powrotem na stół. - Shit! Shit! Shit! Shit! Shit! -pokrzykiwała dalej, uciekając przed rozlewaną we wszystkie strony herbatką. Wreszcie skończyła swoją pogoń, chowając się pod cukiernicą. - Uważać trochę, ja tu mały jestem!
Offline
- Och! Wybacz mi! - Kapelusznik sięgnął ku toczącej się po stole metalowej puszcze zagłady. Otworzył ją i ustawił bezpiecznie przez Gąsiennicą. Słodkawy, intensywny zapach ziela wypłynął z pojemniczka na stół. - Proszę. Baw się dobrze.
Offline
Sierżant
[ khem, khem...Sautar, teraz jestem ja ,Alice , nie Wendy Pisałam na górze :O)
Alice wtuliła się w Kapelusznika. Delikatnie położyła dłoń na jego piersi. Bardzo lubiła tego szalonego gościa. Może nawet więcej niż lubiła, kto wie...
Offline
- Me gusta - mruknęła gąsienica, wyciągając fajeczkę i zaczynając ją montować. Nabrała odrobinę herbaty zamiast wody i rozpaliła węgliki na podgrzewaczu pod imbryczkiem, po czym solidnie nabiwszy kapelusznikowym specyfikiem, zajęła się rozpalaniem. Mimo że gonisenica była mała, a jej fajeczka jeszcze mniejsza, wkrótce wokół zrobiło się siwo, pachnąco i wesoło. Wyraz twarzy gąsienicy rozluźnił się. - Och, tak, teraz jest zdecydowanie lepiej - westchnęła. - Poczęstujecie się? - zapytała.
Offline
Pogładził Alice po ramieniu, ignorując Kotkę, która i tak ciągle znikała i nie można było nacieszyć dłoni dotykiem jej futerka.
- Kochana, zmieniłaś się trochę od ostatniej wizyty u nas. Jesteś teraz taka... - zauważył z błyskiem w oczach. Przyjrzał się jej ozdobnej, jednak już nie dziecinnej sukience. Wyglądała teraz dość drapieżnie i... O! Czy to jest plama krwi? - ...z pazurem - zaśmiał się.
[Heh, nadążyć za kobietami... Poprawiłem ]
Offline
Sierżant
Zachichotała i zmrużyła oczy od dymu.
- Wiem. Nie jestem już tą samą Alice. Tą małą i słodką dziewczynką. Wydoroślałam - szepnęła z nutką smutku. Oderwała się od Kapelusznika i przekręciła się na krześle żeby mogła siedzieć naprzeciwko niego. Kilka kosmyków włosów opadło jej na twarz - Ale czy to oznacza że nie mogę tutaj przebywać ? - do jej oczu napłynęły łzy.
Offline
- Oj, mała, ty nie powinnaś tego palić jak od samego dymu masz dołek - westchnęła gąsienica przewracając się na plecy obok fajki. - Możesz tu przychodzić jak długo chcesz. To nie nibylandia czy narnia.
Offline
Gąsienica zaciągnęła się powoli, po czym wypuściła w stronę kota puchaty obłoczek dymu, leniwie poruszając łapkami w powietrzu.
Offline
- Jak dla mnie to tu jest dobrze, po co cokolwiek zmieniać - gąsienica przewróciła się na brzuszek i odłożywszy ustnik fajki podreptała w stronę Alicji. - Nie płacz, bo znów nas zaleje. - Sięgnął do plecaczka. - Zjedzcie po kawałku grzyba i chodźcie ze mną zapalić - dodała, wykładając spory w jej gąsiennicowej skali odłam grzyba.
Offline
Sierżant
- Nie płaczę - powiedziała i przetarła oczy ręką. Ciekawiła ją jedna rzecz...czy Czerwony Król już wiedział że ona tu jest ? [i tańczy dla mnie...sorry, musiałam ]
Ostatnio edytowany przez Alice Lovegood (2013-04-04 16:45:15)
Offline
- Obawiam się, że jestem najbardziej pokojowym robalem na świecie - zauważył Loki pogodnie. - Nikt nie che? Przecież to nie... no dobra, to jest muchomor, ale taki specjalny - zauważył, machając do nich ułamanym kawałkiem grzyba.
Offline
Loki popatrzył na nią z żalem i wrócił do swojej fajki, beztrosko upalając się dalej w cieniu cukiernicy.
Offline
[Nie wiem czy się dobrze wbijam, ale cóż]
Tymczasem w Białym Pałacu, Biała Królowa siedziała w swoim wiśniowym ogrodzie pijąc biała herbatę z białej filiżanki unosząc wytwornie mały paluszek w górę.
- Paziu zaśpiewaj proszę drzewom, bo są dziś jakieś smutne. - Odstawiła filiżankę na spodeczek i złożyła rączki na białej koronkowej sukience. - A ty Skoczku - zwróciła się do jednego ze swoich żołnierzy- pionków. - Poinformuj kucharkę, żeby przygotowała wytworną kolacje. Spodziewam się gości w moim pałacu dziś wieczór.
Offline
- Właściwie czemu wróciłaś? - zapytała gonsienica, przyglądając się Alicji uważnie. - Ten drugi świat znów przestał ci odpowiadać? - zapytała, wypuszczając kilka barwnych kółek, z których jedno zmieniło się w oblanego lukrem pączka. Loki pochwycił go swoją bezpoalczastą łapką i nieśpiesznie odgryzł kawałek delektując się smakiem.
Offline