- I maga - zachichotała, ostrożnie kładąc ostatnia gwiazdkę na torcie. Wyprostowała się i zbliżyła do Sautara - fajnie - stwierdziła krótko, trącając pióra w jego włosach - co jeszcze umiesz?
Offline
- Szamana - sprostował, a w jego głosie zabrzmiała duma z tego kim jest. Sautar uśmiechnął do kobiety, przyglądając się jej lepiej. Urocza i bardzo śmiała istota. Wygląda też na to, że lubi się popisywać nie mniej niż on sam - Potrafię wystarczająco dużo, by cię zaskoczyć - na te słowa wokół niego powietrze zafalowało, suche i gorące niczym pustynne, gdzieś jakby z jego wnętrza załopotały skrzydła i rozległ się krzyk kruków. Jego oddech powiał lekko parzącym gorącem, po czym wszystko tak jak się pojawiło, tak też zniknęło. Tylko złote oczy jaśniały, jakby płonął w nich żywy ogień. - Ale uważam, że kuchnia to nie jest najlepsze miejsce na bliższe poznanie się.
Offline
Podskoczyła wystraszona, gdy Sautar zjawił się za jej plecami i zaczepnie uderzyła go w ramię.
- Jasne Panie, że zajmę się tortem. - Uśmiechnęła się do Lokiego. - I miło, ze zaszczyciłeś nas w końcu swoją osobą Płomyczku. Ile można leżeć w łóżko? - W jej oczach pojawiły się zadziorne iskierki, gdy to mówiła.
- Na która planujecie przyjęcie?
Offline
- Kiedy się już wszyscy zejdą, a tort, jak widać, gotowy - pstryknęła palcami i do kuchni przywlekła się Ghoulia. Nur podała jej tort - a to jest miedzy innymi to, co ja umiem - pochwaliła się, gładząc pieszczotliwie Ghoulie po głowie. - Mam takie trzy, gdzieś się tutaj włóczą. - Poprawiła spódnice, otrzepując ją z kolorowego pyłu. - No cóż, zabawa ogniem, to faktycznie zły pomysł w pomieszczeniach. Wiem coś o tym.
Offline
Odpowiedział na zaczepne spojrzenie Leny - Leżenie w łóżku samemu traci swój sens - uśmiechnął się prowokacyjnie. Przyjrzał się dziwnej istocie, która tuliła się do czarodziejki niczym kot. Z tym że zamiast na puchatą kulkę, wyglądała raczej na twór nekromantycznej fantazji. I wszystko jasne co do tego kim była Nur... - Ja nie bawię się ogniem, ja nim jestem. Chyba, że nie to miałaś na myśli... - odwrócił się w stronę Leny- Dokończcie tort, a ja tymczasem idę zadbać o efekty pirotechniczne. - puścił ukradkiem Nur oczko i ruszył w stronę drzwi. Przechodząc obok Leny pochylił się nad nią i ledwosłyszalnie wyszeptał jej do ucha. - Następnym razem nie kłopocz się o kielichy, świetnie serwujesz miód i bez nich.
Ostatnio edytowany przez Sautar (2013-04-04 14:57:56)
Offline
- Przecież... - Nur posmutniała, spoglądając smętnie na swój tort, wciąż trzymany przez Ghouilie - Nie ważne... - powiedziała sama do siebie. Odebrała wypiek z rąk zombie i odstawiła na bok - idź już maleńka, masz wolne - powiedziała już bez cienie uśmiecha i zajęła się krojeniem warzyw do sałatki.
Offline
Gość
Lif zakradł się na chwile do środka. Ogarniając wzrokiem cały raban. Granatowa bokserka z dyndającym złotym łańcuszkiem i skórzana kurtka świadczyły że dopiero co wrócił z bazy swojego klanu. Lekkim gestem dłoni poprawił opadające kosmyki włosów, które opadały mu na oczy pod czarnym melonikiem. Uznając że chwilowo nie dzieje się nic ciekawego wrócił się by rozpakować swoje rzeczy w pokoju.
- Nur - dobiegł ją głos szamana, który na jedną chwilę znów pojawił się w drzwiach kuchni. Uśmiechnął się do niej szelmowsko, mimo że jej oczy spojrzały na niego jakby przygaszone i smutne. - Byłbym zapomniał, mały rewanż - uniósł do ust otwartą dłoń. Na jej dołyszku pojawił się płomień, który uformował się w małego smoka. Sautar dmuchnął w niego a ten rozłożył szeroko skrzydła i poszybował ku dziewczynie. Zatrzepotał płomiennym ciałkiem i osiadł jednej z ozdób jej sukni. Zwinął się i zastygł niczym płonąca brosza. Był ciepły, ale o dziwo nie parzył. - Żebyś nie zmarzła w tej lodowatej dziurze... Do zobaczenia na inauguracji - rzucił na odchodnym i znów go nie było.
Offline
- Dziękuję - posłała mu wdzięczny uśmiech, dotykając lekko broszki - bardzo ładna - dodała i wróciła do krojenia warzyw. W myślach zastanawiała się, czy znajdzie tu wszystko do swoich ulubionych drinków.
Offline
- Lodowej dziurze, chę? - głos Lady Loki zabrzmiał chłodno za plecami Sautara. - Nie udawaj że nikt nie zdołał cię rozgrzać odkąd przybyłeś.
Offline
Na jego twarzy pojawił się szeroki, drapieżny uśmiech. Odwrócił się powoli i spojrzał w płonące zielenią oczy - To było najbardziej gorące i płomienne powitanie jakiego mógłbym sobie życzyć, Loki - odpowiedział półszeptem. - Powinniśmy to powtórzyć, bo mury ciągnął zimnem śniegu, który leży na zewnątrz. Zapraszam do mnie, mam tam dużo ognia, a wiem, że i Ty go lubisz.
Offline
- Później, skarbie - Lady Loki uśmiechnęła się. - Dziś święto mojej lampeczki. Ale z pewnością jeszcze cię odwiedzę. Pobawimy się w ciepło-zimno - zauważyła mrukliwie, ruszając w głąb sali by przywitać innych gości.
(kogoś dziś na forum miało nie być, Suteczku)
Offline
Złote oczy odprowadziły kobietę wzrokiem, aż do momentu w którym zniknęła w tłumie. - Czekam z niecierpliwością - powiedział do siebie, po czym zajął się rozmieszczaniem świec w tak zwanych "strategicznych miejscach". Ponoć Stark lubił imprezy z efektownym rozpoczęciem... Nie zawiedzie jego oczekiwań. Uśmiechnął się pod nosem rozsypując z sakwy biały proch tak gdzie trzeba. Będzie zabawnie.
(To się dotyczyło wczoraj, już jest po północy. Skoro tak Ci to przeszkadza to już zmieniam szanowny opis na gg. I tak zaraz znikam, bo idę czynić zło i podpalać świat...)
Offline
Tort został w kuchni. Jeśli jest taki niedokończony, to niech sobie dokańczają, pomyślała gorzko.
Ghoul i Ghouliano w eleganckich frakach, lawirowali między gośćmi podając przekąski.
Początkowy zamysł "spontan i budżetówka", gdzieś zniknął. Cóż, tak też pięknie.
Szybkim zaklęciem poprawiła włosy i makijaż i z uśmiechem podeszła do Kary.
- hej - powiedziała nieśmiało.
Offline
- Co mi się udało? - Zdziwiła się - ja przecież prawie nic nie zrobiłam! To znaczy... no wiesz, to miało być inaczej, takie tam skromne przyjęcie, ale każdy coś dodał od siebie i dlatego wyszło tak fajnie. Ja wiele nie zrobiłam.
Offline