Oczywiście, stwierdzanie faktów było niemile widziane na wszystkich królewskich dworach. Nawet, jeśli władca zachowywał się jak seler naciowy, nie dawał znaku kontaktu, od wielu dni, należało twierdzić, że wszystko jest cudownie i lada chwila poderwie się, niczym młody orzeł do lotu.
Na szczęście, jeszcze czasem umiała ugryźć się w język.
Więc tylko uniosła w górę brwi, nie odzywając się ani słowem.
Offline
adiutant
- Możecie zacząć zbierać ochotników. Będę potrzebowała dużo energii życiowej żeby zrobić to co zamierzam. Im więcej tym lepiej, im więcej tym mniej na tym ucierpią - Czarodziejka westchnęła. Nie lubiła poświęcać się bez wizji nagrody, a wyglądało że tym razem może właśnie tak być. Nie mówiąc o tym że Loki pewnie nawet jej za to nie podziękuję. Zupełnie jak w pierwszym wcieleniu, gdy robiła. wszystko czego sobie zażyczył. - Będę też potrzebować drugiego maga, który będzie mnie ubezpieczał - dodała po chwili.
Offline
- Cała baza się zgłosi. Chociażby na chińskiego ochotnika, ale co z drugim magiem? - zapytała cicho.
Offline
adiutant
- Wolałabym nie dostać nikogo kto nie zgłosił się całkowicie dobrowolnie. Strach, czy złość bardzo utrudniają przekazywanie energii, a to bardzo delikatna sprawa. Dobrze było by także aby był to dorodne, zdrowe osobniki - stwierdziła. - Magów także przecież nie brakuje w bazie. Wybierzemy najlepszego, po kilku próbach - dodała znów spoglądając na Lokiego. - Strasznie dużo z tobą problemów w tym wcieleniu, Psotniku - zauważyła uśmiechając się w delikatny, łagodny sposób, po czym pochyliła się i delikatnie musnęła jego wargi swoimi, by po chwili ułożyć go z powrotem na jego fotelu w ten obojętny na wszystko sposób.
Offline
Pięknie by było, gdyby Loki zareagował, drgnął, uronił łzę. Jednak jego oblicze pozostało kamienne, postać niemal nieruchoma, spojrzenie martwe. Na słowa Amory był równie obojętny jak na wszystkie wypowiedziane do niego od ostatniej bitwy.
Offline
Skinęła im bez słowa i wyszła.
Offline
adiutant
- Kiedy już zacznę, muszę mieć pewność że nikt nie będzie mi przeszkadzał, zwłaszcza... zwłaszcza Thor. Najlepiej żeby w ogóle się nie dowiedział że robię coś z Lokim. Nie ufa mi i pewnie obwinia o wszystko co się stało... ma trochę racji. Gdybym była silniejsza, dałabym radę nas stąd zabrać gdy była potrzeba - Czarodziejka westchnęła.
Offline
adiutant
Amora miał już odpowiedzieć że nie potrzebuje jej uprzejmości, ale ugryzła się w język. Miała wystarczająco dużo wrogów, nie potrzebni jej są nowi, zwłaszcza w armii, do której chcąc nie chcąc należała.
- Ty nie jesteś przypadkiem magiem? - zapytała. - Masz duży potencjał magiczny, mogłybyśmy zrobić próbę już teraz. Im szybciej znajdę kogoś kto będzie w stanie mnie ubezpieczać tym szybciej będę mogła zając się Psotnikiem - dodała.
Offline
Loki trwał nieruchomo, słuchając i nie słysząc ich rozmowy jednocześnie. Trochę obawiał się tego, co chce zrobić Amora. Domyślał się. Nie bał się nawet tego, że czarodziejka wykorzysta te możliwość do zmanipulowania go. Raczej że nie przedrze się przez wewnętrzny mur, jakim się otoczył i za którym sam utknął.
Offline
adiutant
Amora wyciągnęła do niej rękę.
- Na początek sprawdzimy twoją moc. Masz jakieś doświadczenie w przekazywaniu, pobieraniu i monitorowaniu wymiany energii? - zapytała.
Offline
- Ja oddam swoją energię. Tyle ile będzie potrzeba. - Powiedziała Lena twardo. Stała już od kilku minut w drzwiach przysłuchując się ich rozmowie. Nadal była osłabiona, ale mogła już chodzić i gdy tylko pielęgniarze spuścili ją na chwile z oka, wymknęła się ze skrzydła szpitalnego i od razu pobiegła sprawdzić co z jej Panem. Wykręcony bark miała ciasno zabandażowany ,a ręka spoczywała na temblaku. Teraz bez regeneracji uszkodzone ciało będzie leczyć się miesiącami. - Jeżeli choć odrobinę uda mi się naprawić to co wyrządziłam... jestem gotowa oddać wszytko co mam.
Offline
Wróciła po chwili, jakby spokojniejsza, jakby bardziej opanowana.
- W porządku, wprost to nikt nie odmówi, ale zebrałam grupę wśród moich ludzi, autentycznie chętnych. - powiedziała cicho, nie chcąc przeszkadzać.
Offline
Gdy Lena weszła do sali Loki poruszył się. Sam - pierwszy raz odkąd zapadł w swój swoisty letarg. Skulił się, wciskając mocniej w oparcie fotela, podwinął nogi pod siebie w obronnym odruchu i skrył głowę w ramionach. Zacisnął mocno wargi i zamknął oczy, a jego dłonie zacisnęły się kurczowo we włosach.
Offline
adiutant
- Wygląda na to że się nadasz Karo - powiedziała czarodziejka szacując umiejętności i moc demonicy. Po chwili spojrzała na Lenę, a następnie na Lokiego.
- Wydaje mi się że powinnaś wyjść Leno, jeśli nie chcesz mu bardziej zaszkodzić - powiedziała posyłając dziewczynie przepraszające spojrzenie.
- Przygotujcie ochotników na jutro - poleciła Ari i pochyliła się nad Lokim zaczynając delikatnie go głaskać.
- Psotniku, spokojnie, Jestem tu i nikt cię nie skrzywdzi - mruknęła do niego cicho.
Offline
Wiedziała, że powinna wyjść, ale nie zrobiła tego. Nie słuchając tego co mówi Amora bardzo szybko podeszła do tronu i przyklękła przed Lokim.
- Wiem, że możesz mnie teraz nie zrozumieć. Zrobiłam ci wiele złego mój Panie. Bardzo cie przepraszam. - Powiedziała drżącym głosem z nisko opuszczoną głową. Rude Loki zasłoniły jej twarz. Możliwe, że potem nie będzie miała już nic do powiedzenia. Kiedy Loki odzyska świadomość, zabije ją w pierwszej kolejności. - Oddam cała swoja energię, byle byś mógł wrócić do zdrowia.
Offline