Administrator
Nick Fury walnął pięścią w stół, aż podskoczyły wszystkie znajdujące się na nim przedmioty. Czarna Wdowa, która właśnie wchodziła do sali zatrzymała się w progu zaskoczona tym wybuchem gniewu. Zdecydowanie lepiej teraz było się nie zbliżać.
Fury był wściekły, jako szef S.H.I.L.E.D. powinien wiedzieć wszystko co robią jego podwładni. Tymczasem wszyscy bez jego rozkazu pobiegli ratować... Lokiego. Jednego z najgroźniejszych zbiegłych przestępców zagrażających Ziemi. To, że Loki wpakował się w jakieś kłopoty, nie było niczym nowym. Z wcześniejszych akt, oraz profilu psychologicznego sporządzonego przez najlepszych psychologów wynikało, że Loki nie jest materiałem na dobrego przywódce. Co jednak nie zmieniało faktu, że ciągle próbował, pakując Ziemie w większe lub mniejsze kłopoty.
Fury z wściekłością przyjrzał się każdemu z zebranych, którzy w jakiś sposób brali udział w ratowaniu skóry Laufeysona, ostatecznie jednak skupiając wzrok na Tonym Starku.
- Stark, czy możesz mi to wyjaśnić? - Zapytał nie ukrywając gniewu w swoim głosie. - Znikasz bez wieści na przeszło pół roku, a potem w przeciągu 24 godzin wywracasz świat do góry nogami. W tej chwili masz mi wyjaśnić o co chodzi z Lokim i Armią!
(Od MG: Zaczyna Tony Stark, a potem wpisują się wszyscy z S.H.I.L.E.D. , Armia Lokiego na razie ma wolne:P Kolejka zostanie ustalona po tym jak wpiszą się wszyscy grający.)
Offline
Avenger
Tony pół leżał rozwalony na fotelu na przeciwko biurka Fury'ego, leniwie sącząc lodowe mojito z wysokiej szklanki. Złość Nicka obchodziła go prawdopodobnie tak bardzo jak rozwój kolarstwa w Chinach... Chociaż może trochę mniej, bo na pedałujących skośnych zawsze można było jakoś zarobić.
- Najdroższy dyrektorze Fury to naprawdę długa i piękna historia opowiadająca dzieje mojego niezwykłego bohaterstwa i inteligencji - uśmiechnął się ironicznie - ale nie jestem pewien czy chcesz poznać ją całą, czy interesuje cię coś konkretnego. Bo wiesz, naprawdę, jeśli masz trochę czasu mogę ci wszystko opowiedzieć bardzo szczegółowo - ton jego głosu wskazywał na to że szefowi Traczy część tych szczegółów może się nie spodobać.
Offline
Avengers
- Niestety nie udało mi się dotrzeć do ich struktury. - Wdowa weszła do pokoju i zamknęła za sobą drzwi. Położyła na stole plik dokumentów. - Tego co udało mi się dowiedzieć. Nazywają się Nową Republiką Asgardu i służą Lokiemu Laufeysonowi. Jestem niemal na sto procent pewna, że to przedstawiciele tej organizacji porwali nam Lokiego w sierpniu 2012 kiedy to miał być odesłany wraz z tesseractem do Asgardu. Nie wykluczone, że Loki dogadał się z przedstawicielami Republiki obejmując nad nimi przywództwo. Tyle udało mi się ustalić do póki nie zostałam złapana przez żołnierzy. Ciężko ocenić ich siłę, ale na pewno posiadają tam wiele istot nie pochodzących z ziemi władających potężną magią. Podsumowując, jednostka na Alasce stanowi poważne zagrożenie dla Ziemi, należało by ją zniszczyć.
Offline
Stał nieruchomo z założonymi rękoma, odwrócony bokiem do całego zgromadzenia. Zdawał się być nieobecny i ciągle wędrował duchem ponad członkami tajnej organizacji S.H.I.L.E.D. Swe jasne oczy wbił w jeden z ekranów na ścianie, obserwując go, lecz ignorując treść jaką prezentował.
- Nie możecie jej zniszczyć - Gromowładny odezwał się w końcu. Jego głos skrywał strapienie lecz brzmiał silnie, a nawet groźnie.
- Są tam ludzie, którzy walczą dla mego brata. Jeśli to są jego wojownicy, nie opuszczą swych murów póki on sam się od nich nie oddali. Ale jeśli Loki wróci ze mną do Asgardu, stracą przywódcę. Loki potrafi pokrzepić do walki o własny cel a jego ludzie wykazują się walecznością i są mu posłuszni. Jednakże - urwał na chwilę spoglądając na Wdowę. Tak, dobrze pamiętał jak w Asgardzie Lokiemu przypadały szkolenia. Prowadził żołdaków żelazną ręką podczas gdy wojacy Thora zachowywali się jak banda barbarzyńców.
- To wciąż są ludzie. Nie możecie ich tak po prostu obrócić wniwecz.
Thor zawsze starał się uniknąć ofiar z ludzi. W rzeczywistości miał z nimi wiele wspólnego. Ale przede wszystkim obawiał się o stan Lokiego. Chyba po raz pierwszy widział go w tak okropnym stanie, ledwie trzymającego się na nogach, łkającego z bólu. Obraz ten utkwił mu w głowie i nie dawał spokoju. Bał się wizji zniszczenia bazy gdy Krzywoprzysięzca będzie w niej uwięziony... i bezradny. Nawet jeśli istniał cień szansy, że da sobie radę.
Powinien go stąd zabrać, lecz jeszcze nie teraz, nie kiedy Loki nie jest w stanie sam się obronić. To by było niehonorowe, po za tym, Thor coraz bardziej pragnął ukryć swego krewnego przed gniewem oczekującego Odyna. Było trudno; być dobrym bratem a równocześnie synem. Wszyscy widzieli w nim posłusznego psa Wszechojca, który chce wrzucić ukochanego bliźniego w paszczę lwa. Nic dziwnego, że cierń wpełzł głęboko w jego wnętrze i zatruł zwątpieniem. Począł podważać słuszność Świętego Prawa Yggdrasillu.
Ostatnio edytowany przez Thor (2013-05-16 05:42:23)
Offline
Siedział na krześle obok Tonego i słuchał jak Fury się nad nimi wyzwierzęca. Jak on wpadnie w furię, to lepiej dać mu się wykrzyczeć. Sokół cierpliwie poczekał na swoją kolej do wyjaśnień.
-A więc tak: po pierwsze S.H.I.E.L.D. Powiedz mi, kochany Nicku, kiedy ostatnio wysłałeś mnie na akcję? - nie dał mu się wypowiedzieć. - Po akcji w Nowym Jorku stałem się zbędny, nie dostałem ANI JEDNEGO zlecenia, bo zawsze był ktoś inny, bardziej nadawający się do tej pracy, bardziej normalny. Wiesz, że nie lubię bezczynności prawda? Co miałem tu robić? Czekać, a, może "coś się zdarzy"? Nie ciekawi mnie to. Jestem stworzony do działania. A po drugie - Loki... - przerwał na chwilę - uderzył w czuły punkt. W to, że lubię różne akcje, których mi ostatnio odmawiałeś. Nie chciałem siedzieć bezczynnie. Nawet walka ramię w ramię z nieprzyjacielem była lepsza. Zresztą, jeśli popatrzeć na Lokiego i to, ile już rzeczy spartaczył. Naprawdę wierzysz, że tym razem mu się uda? - zapytał, z powątpiewaniem patrząc na Nicka
Hawkeye zamyślił się, patrząc na siedzących obok "agentów"
-Jeśli mnie ktoś nie słuchał, to podsumuję to jednym zdaniem: Nie ma tu pracy dla ludzi z moim wykształceniem. Zrobię to, co powinienem był zrobić już dawno. Odchodzę. ODCHODZĘ z S.H.I.E.L.D.-u! - krzyknął, wstał z krzesła i podszedł do Furego
- Żartowałem - uśmiechnął się bezczelnie - ale nie wkurzaj się na mnie i daj mi jakąś akcję! - postawił swoje warunki
Ostatnio edytowany przez Hawkeye (2013-05-16 19:03:19)
Offline
Generał Sił Magicznych
<Przepraszam, ale dawno nie pisałam Steviem i zapomniałam kolorku, więc napiszę zastępczym >
Siedział naprzeciwko Tonego w wygodnej pozycji, lecz takiej, na jaką przystało dżentelmenowi. Słuchał uważnie i rozmyślał. W końcu wiedział co powiedzieć, ułożył formułkę którą musiał teraz wypowiedzieć na głos.
- Armia Lokiego jest specyficzna - przypomniała mu się wampirzyca, która go ciągle wykorzystywała przy pomocy swoich "chłopaków" (chociaż czy to byli chłopaki ? Chyba beczki mięśni, jak już) - Jak i nieprzewidywalna - kontynuował - niebezpieczna i z całą pewnością zagrażająca Ziemi. Mają tam wampiry, wróżki nie wróżki, czarodziei, czarownice, elfy, mutantów i innymi słowy wszystko co po wszechświecie stąpało...albo i dalej. W każdym razie musimy mieć ich ciągle na oku, musimy wysłać tam szpiegów którzy przystosują się do ich poziomu i którzy będą potrafili wspiąć się na sam szczyt ich hierarchii. Najlepiej jakiś mutantów, bądź, że to tak brzydko ujmę, dziwaków - położył dłonie na blacie i cierpliwie czekał na reakcje.
Offline
Hulk siedział zamyślony w kącie, w dłoni chował sporej wielkosci kamień
- Zmiażdżyć ich- powiedział z agresją w głosie
Dłoń zmiażdżyła kamień zostawiając proch.-o tak, atakować-dodał
Offline
Administrator
- Stark, ty nie bądź taki dowcipny, bo jeszcze chwila i każde cię aresztować. - Fury wziął do ręki przyniesione mu przez Wdowe papiery. Mimo nerwowej atmosfery unoszącej się w powietrzu ze spokojem wysłuchał tego co mają do powiedzenia zebrani. Sytuacja była dość poważna. - To co mnie interesuje najbardziej Stark - celowo przeciągnął jego nazwisko. - To to skąd się wzięli i jak silni są.
Lekkim ruchem palców, tak, że dostrzegła to tylko Czarna Wdowa, dał do zrozumienia, żeby miała na oku Hulka i była gotowa do wezwania pomocy.
[Od MG: Tak jak zostało ugadane, kilka rund rozmowy tylko ze Starkiem, żeby wszytko opowiedzieć.]
Offline
Avenger
Zaśmiał się krótko.
- Nie aresztujesz mnie, bo żaden z twoich ludzi nie wie o tej Armii tyle co ja - stwierdził rozwalając się fotelu jeszcze bardziej - więc... Właściwie nie wiem zbyt wiele o historii tego burde... Przedsięwzięcia. Powstało jakiś pierdyliard lat temu, założone przez Lokiego. Z tego co wyczytałem w ich bazie, przechodziło swoje lepsze i gorsze okresy, obecnie jest... No właśnie. Armią. - zawahał się na chwilę - i to mocna. Może nie jakoś specjalnie liczna, ale o sporym zasięgu i naprawdę specyficznych żołnierzach - wyjął z kieszeni telefon i zastukał w ekranik. Po chwili na monitorach Fury'ego poawiły się nowe pliki - To udało mu się zgrać z ich komputera głównego, kartoteki żołnierzy, plany, oddziały... Mają broń i więcej nadludzi niż widziałem poza akademią X, Nick. Jak dla mnie Hulk dobrze gada. Powinniśmy wyciągnąć stamtąd Lokiego - kątem oka spojrzał na Thora - i wyjebać na to bombę wodorową czy coś
Ostatnio edytowany przez Tony Stark (2013-05-18 00:08:22)
Offline
Administrator
- Tak się składa, ze Natasha przyniosła mi właśnie dokumenty dotyczące dość sporego pocisku nuklearnego wycelowanego w Alaskę. Jeden mój podpis i nie zostanie z tego miejsca kamień na kamieniu. Chciałem jednak wiedzieć, czy nie spotkam się z odwetem. - Z ciekawością podszedł do jednego z wielkich holograficznych ekranów. - Więc są Armią...hmm... - Dotknął palcem zółty folder z napisem kartoteka. Na ekranie pokazała się długa lista żołnierzy i pracowników. - Loki zebrał tak silnych sojuszników? Dowiedziałeś się po co?
Offline
Avenger
Zagryzł wargi starając się zachować zimną krew i starając się nie myśleć o tym z jaką łatwością był w stanie wydać wyrok śmierci na osoby z którymi spędził tyle czasu i część z nich nawet polubił.
- Mieli czegoś pilnować... Chyba magicznego dziennika... Wiesz coś jak w Harrym Potterze. No i chronić swojego Pana. - A co do odwetu to uświadomie ci, że to sekta. Póki nie zostaną wybici do nogi nie przestaną się mścić. Uwierz mi, to uparte baby - jego uśmiech nieco osłabł.
Offline
hulk wstał powoli i powolnym krokiem przybliżył się do Nika
- żadnych broni nuklearnych - zawarczał
...........................
- słaby banner mówi że to tylko zrobi ich silniejszymi- dodał po chwili ciszy
Offline
Serce Thora ścisnęło się myśl zniszczenia tylu istnień. Istnień, które, bądź co bądź, pomagały Lokiemu. Nie znał dokładnie genezy sytuacji, nie wiedział także, dlaczego Loki był uwieziony w własnej bazie i jedynie tworzył scenariusze wyjaśniające, co miał z tym wspólnego żywot z jego poprzedniego wcielenia.
Niebieskie oczy z ulgą spojrzały na Tonyego. Tak, Stark był wyjątkową personą. Jako jedyny w tej grupie zdołał zbliżyć się do Lokiego i jako jedyny rozumiał, że jego brat nie jest potworem chcącym zgładzić całą ludzkość.
- Zdecydowanie musimy wydostać Lokiego - przyznał przypatrując się geniuszowi. Następnie wzrok swój przeniósł na drugiego geniusza, który aktualnie patrzył na wszystkich ze swej zielonej, potężniej postaci.
- Lecz nie myśleliście o tym, aby zawiązać z nimi sojusz? Wysłać im rękojmie przyjaźń, chociażby IronMana? - spojrzał znacząco w oczy szatyna.
- W zamian przyjąć jednego z potężnych wojowników Armii mego brata.
Stary zwyczaj: wymiana ważnymi osobami pomiędzy dwoma wrogimi klanami, jako gwaranta pokoju. Sam Odyn w zamierzchłych czasach oddał swego brata Honira Vanom zaś Vanowie oddali Njorda, ich wodza a zarazem Boga Mórz i do dziś Vanowie i Asowie żyją w pokoju i braterstwie.
Thorowi najwidoczniej zależało aby uchronić bazę i sekrety, których strzegła. Może Loki miał ważny powód by zebrać tak silne jednostki i może nie chodziło tylko o dziennik. Spekulował. Tak czy inaczej, nie chciał pozbawiać Lokiego jego sojuszników, a może nawet przyjaciół. Widział jego zły stan i wiedział, że zabicie ich tylko go pogorszy.
Offline
-dajcie mi ich - głos zadrżał jego
- zbijmy ich , a ich wnętrza niech będą na nas. - pokój zadrżał od jego ryku - chce ich krwi- straszny uśmiech zawitał na twarzy zielonej besti
-a lokiego na pal z adamantium najlepiej
Offline
- Licz się ze słowami! - zagrzmiał groźnie piorunując zieloną bestię morderczym wzrokiem. Źle było grozić Lokiemu w towarzystwie Thora. Hulk nadepnął Gromowładnemu na odcisk i sytuacja robiła się niebezpieczna. Dwie wybuchowe, silne istoty zamknięte w jednym pomieszczeniu... Może być ciekawie.
Offline