Jade od dłuższego czasu siedziała w swojej pracowni, wyznaczając trajektorię swojej podróży. Nie była to prosta sprawa, pomyłka mogła być katastrofalna w skutkach. Niby raz już to robiła, ale wtedy w grę wchodziły ledwie miesiące, a nie całe wieki. Szlag. Oby zadziałało.
- Dobrze, kalibracja powinna być odpowiednia - westchnęła, odsuwając się od holograficznego ekranu pełnego wytycznych, krzywych funkcji i całej reszty matematycznego bełkotu potrzebnego do odpowiedniego ustawienia portalu czasoprzestrzennego. - Mam tylko nadzieję, że silnik znów się nie zatnie, jak ostatnio - dodała do siebie z ponurą miną, wstając z fotela.
Rozprostowała nogi, naciągając się - parę godzin w pozycji siedzącej przyprawiło ją o zastój mięśni. Wzięła głęboki oddech, prostując się i spojrzała na owalne podwyższenie, gdzie miał wygenerować się portal. To był dobry moment. Zaczesała długie włosy na tył głowy i odwiodła prawą rękę od ciała, aktywując zbroję. Annabel potwierdziła aktywację systemu i czerwony kryształ w bransolecie zalśnił krótko, by w ledwie sekundę później odezwał się cichy marsz wygrywany przez srebrne części biżuterii, będące w rzeczywistości najnowocześniejszym urządzeniem, jakie znał współczesny świat. Łuskowate zakładki najmocniejszego na rynku stopu metali zaczęły rozprężać się na dłoń oraz przedramię Jade, pnąc się wyżej, by w przeciągu kilku sekund pokryć całe ciało i zmienić się w litą zbroję, idealnie dopasowaną do jej figury, będącą wręcz jej drugą skórą.
Dziewczyna zmarszczyła brwi pod złoto-srebrną maską i spojrzała ostatni raz w stronę, wciąż widniejących na hologramie, wykresów.
- Annabel, aktywuj portal - powiedziała do swojego osobistego komputera, który odpowiedział jej zmysłowym, kobiecym głosem.
- Potwierdzam aktywację portalu czasoprzestrzennego. Rozgrzane rdzenia wynosi 40%. Planowany rozbłysk za dwie minuty czterdzieści osiem sekund.
Podczas odliczania młoda panna Stark po raz kolejny prześledziła cały swój plan. Punkt pierwszy - skopać tyłek prapradziadkowi. Żeby tak splamić rodzinny honor... Po znalezieniu starych kronik opisujących aż nazbyt barwne życie Tonego Starka, Jade uparła się, że naprostuje swojego przodka, by jej rodzina nie straciła swoich wpływów, jak to się stało za kadencji osławionego Iron Mana.
- Portal otworzy się za dziesięć... dziewięć... osiem...
Złotooka odetchnęła jeszcze raz i przykucnęła na swoim miejscu, opierając opancerzoną dłoń o podłogę.
- Pięć... cztery... trzy...
Wbiła spojrzenie w punkt nieco nad platformą i napięła mięśnie w oczekiwaniu.
- Jeden. Potwierdzam otwarcie portalu.
W tej samej chwili nad okrągłą platformą błysnęło jasne światło i rozciągnęło się w coś na kształt falującej, lustrzanej tafli, ukazując blady i rozmyty kształt tego, co znajdowało się po drugiej stronie. Niestety Jade nie zdążyła nawet zrobić kroku, kiedy wokół rozbłysły czerwone halogeny ostrzegawcze.
-Uwaga, awaria rdzenia - rozległ się głos Annabel, zagłuszany irytującymi dźwiękami alarmowych syren. - Temperatura spada. Niemożliwe utrzymanie stałego połączenia.
Dłużej nie zamierzała czekać. Nie miała pewności, czy rdzeń generatora wytrzyma kolejną próbę. Zerwała się do biegu i w kilku susach pokonała odległość dzielącą ją od portalu. Jego powierzchnia zamigotała niebezpiecznie, falując bardziej chaotycznie, ale już nie było odwrotu. Jade odbiła się z całych sił od podłogi i dała nura wprost w lustrzaną, zamgloną taflę, przebywając w przeciągu ułamków sekund odległość ponad dwustu lat. W głowie trochę jej się zakręciło, ale mimo to wykonała w powietrzu zgrabne salto, lądując w książkowym przysiadzie, z jedną nogą odwiedzioną na bok, wsparłszy się na palcach prawej dłoni.
Portal za jej plecami zamknął się z cichym trzaskiem, a ona sama natychmiast podniosła bystre spojrzenie, chcąc zobaczyć, dokąd udało jej się przenieść.